Poznajcie Asię i Krzyśka. Połączyła ich pasja do podróżowania, zresztą w drodze właśnie się poznali… co osobiście daje mi wiarę, że warto wyjść z domu, pobyć w realnym świecie. Ale, ale zostańcie jeszcze chwilę w tym internetowym świecie ze mną, opowiem Wam króciutko, jak wyglądał dzień ich wesela. Zacznę od temperatury, bo ta sięgała chyba z 40 stopni! Tak powitał nas sierpniowy gorący dzień w malutkiej miejscowości na Dolnym Śląsku. Wszystko odbywało się na terenie przepięknego, zabytkowego Pałacu Mojęcice, którego mury na szczęście zachowały dla nas trochę chłodniejszego powietrza :) Właściciele posiadłości ugościli Parę Młodą i ich bliskich w świeżo wyremontowanych luksusowych pokojach. Ich wystrój idealnie wkomponował mi się w kadry reportażu, co tu dużo mówić… najbardziej zakochałam się w genialnej tapecie (tak, tak, będzie poniżej :) Przygotowania do ślubu przebiegały w luźnej, niespiesznej atmosferze. Razem z Asią zrobiłyśmy krótką sesję portretową, a Krzysiek w tym czasie… zdążył otworzyć whiskey ze świadkiem :D Co jest świetne w Mojęcicach, to fakt, że kościół jest dosłownie na przeciwko pałacu, dlatego Para Młoda wraz z gośćmi mogła spacerkiem udać się na mszę. A później? Widzieliście już pierwsze zdjęcie… no właśnie! Wybuch radości :) który był kontynuowany podczas zabawy i w Pałacu i na zewnątrz w ogrodzie. Gorący, sierpniowy dzień zachęcał do chill out’u pod drzewami, ale im bardziej robiło się ciemniej, tym więcej szaleństwa pojawiało się na parkiecie :) Dotarliście do końca tekstu? No to już chyba najwyższy czas na obejrzenie tej historii. Asia i Krzysiek, dzięki wielkie :*
Jeżeli zamarzyło Wam się wesele w Pałacu Mojęcice i chcielibyście, aby Wasze zdjęcia ze ślubu miały pozytywną energię Dobrego Światła, były na luzie, z wyczuciem chwili, z nutką humoru i miały ogromną dawkę emocji – dajcie mi znać :) o TUTAJ. p.s. możecie też przeczytać, co o samych zdjęciach napisali mi Asia i Krzysiek – a to TUTAJ.