Ten upalny dzień zaczął się dosyć spokojnie, goście przyjeżdżający z daleka (głównie z Francji i Anglii i oczywiście z Polski) zapełniali powoli przestrzenie Pałacu w Krotoszycach. Głównymi bohaterami tego dnia byli Ania i Etienne. Bardzo spodobało mi się ich podejście – nie było czuć, że się denerwują, raczej to była bardzo pozytywna ekscytacja. Etienne od samego rana emanował uśmiechem, żartował i przygotowywał się do przemów w stroju dodającym mu magii ;) Ania ze spokojem szykowała się do ceremonii, wystarczyło tylko, że nałożyła lekki makijaż (z pomocą niezawodnej koleżanki!), nieziemsko piękną suknię i te złote buty (!!!) i po prostu już lśniła, przy tym zostając skromną dziewczyną. Ślub odbył się już wcześniej, więc w ten gorący lipcowy dzień czekały ich przemowy, podziękowania i zabawa. Muszę przyznać, że właśnie ta część, kiedy to Ania i Etienne oraz ich bliscy opowiadali ich historie, dziękowali sobie wzajemnie była jedną z bardziej wzruszających, jakie widziałam. Trochę mi szkoda, że na polskich weselach, nie byłam świadkiem takich licznych, emocjonalnych przemów. A to w końcu niezwykle interesujące, aby poznać trochę smaczków z życia młodych, jest to też okazja, aby dwie rodziny lepiej się poznały. Kochani, przyszli mężowie i żony, zachęcam Was gorąco do wprowadzenia takiego punktu do swojego wesela :) Niech temu towarzyszą polskie toasty, za zdrowie, za miłość, za rodzinę. Toasty to moment, kiedy wszyscy się jednoczą, emocje buchają, pozytywna energia rośnie! A takich chwil na weselu Anny i Etienne nie brakowało. Mieszanka polsko-francuska okazała się wybuchowa. Goście po prostu nie schodzili z parkietu (no chyba, że na wspomniane toasty :), sami prowokowali do zabaw, młodzi i starsi to była istna petarda! Nie małą zasługę miał w tym na pewno Dj Wetty, który serwował taką muzykę, że moja jedna część ciała robiła zdjęcia, druga tańczyła (nie pytajcie ;) Warto jeszcze dodać, że siostra Ani przygotowała dla niej niezwykłe oczepiny, podkreślające właśnie rytuał przejścia. Panna Młoda wystąpiła w przepięknym, plecionym wianku. Jejku chyba mogłabym jeszcze opowiadać i opowiadać, ale wszystkiego i tak Wam nie przekażę słowami. Parze młodej zależało bardzo na reportażu, naturalnych, niepozowanych ujęciach, uchwyceniu energii tego dnia. Chyba się udało ;) dostałam w odpowiedzi na przesłany materiał maila z gorącymi podziękowaniami i stwierdzeniem – kawał dobrej roboty :D Serce rośnie! :)) Co tu więcej mówić – oglądajcie! Zapraszam Was do obejrzenia skrótu tej historii. I jeszcze! Suknia ślubna Anny – Ba&ash a buty pochodzą z – What For. Piękne kwiaty i dekoracje wykonały Anki :)
Piękne zdjęcia! Chcemy więcej!:)
:)) już weszłam w tryb “blogowy”, więc już za chwilę pokażą się na stronie kolejne reportaże :) dziękuję za ciepłe słowa!