Minęło 5 lat po ich ślubie, ale nie mieli do tej pory okazji zrobić swojej sesji ślubnej. Wiedząc o tym i znając, jaką Zuzia i Marcin są cudowną parą, zaprosiłam ich do naszej sesji w Mieszku i Jagience. Niedługo zastanawiałam się nad koncepcją, byłam pewna, że chcę pokazać ich uczucie, które po wielu latach znajomości dalej w nich jest. Chciałam też, aby mieli czas tylko dla siebie, aby mogli przypomnieć sobie ten swój wyjątkowy dzień, obdarzyć się na nowo czułymi gestami i spojrzeniami. Razem z naszą niestrudzoną ekipą zorganizowaliśmy dla nich wszystko, aby czuli się wyjątkowo – Roma Szafarek zadbała o piękny makijaż i upięcie, dziewczyny z Kwiatowni przygotowały kwiaty na stół, bukiet, wianki i butonierkę, Fu-ku obdarzyło nas minimalistyczną i jednocześnie oryginalną biżuterią Magdaleny Paszkiewicz. Zdjęcia wykonywaliśmy u niezwykle gościnnych gospodarzy pensjonatu Mieszko i Jagienka położonego w lesie na przełęczy Tąpadła obok góry Ślęży. W ten dzień padał nam śnieg, deszcz, grad i czasem świeciło słońce, więc niezbędna była nam asystentka Ania, która ogarniała i spinała wszystkie rzeczy. Zuzia miała na sobie sukienkę Giselle marki Boso, mieliśmy okazję spróbować pyszności od Słodkich Okruszków, a Cudowianki przygotowały dla nas papeterię, m.in. list ślubny. To właśnie on był dla naszej pary takim niezwykle wzruszającym momentem. Zuzia i Marcin wyznali sobie skrycie, co czują, co było i jest dla nich ważne. Dla nich i dla ich rodziny. A ona nie byłaby całością bez dzieci – Marysi i Bruna. Dlatego te mały skarby od samego początku były częścią naszej sesji ślubnej. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam ich wszystkich poznać. Takie spotkania mnie ubogacają, inspirują i dają do myślenia nad tym, co naprawdę jest w życiu ważne.
Jeżeli też zainspirowaliście się tą historią i planujecie ślub w Mieszku i Jagience, dajcie mi znać :)
Przepiękne zdjęcia!
Dziękuję! :) Baaardzo mi miło!